Szłam sobie leśną ścieżką a liście układały piękny dywan.Słyszałam
odgłosy skrzydeł odfruwających ptaków...Westchnęłam cicho i szepnęłam:
-Ta pora roku jest piękna..
Postanowiłam cieszyć się tą porą roku w lesie.Pobiegłam tam czułam się wolna w biegu.Gdy zobaczyłam lasu usiadłam na trawie a obok mnie przeleciał motylek cytrynek.Westchnęłam...Nagle usłyszałam dziwny dźwięk.Nie słyszałam go nigdy w lesie.Po chwili ziemia się zatrzęsła.Szepnęłam:
-Nigdy nie ma w Polsce trzęsienia ziemi..
Zamyśliłam się na chwilę..Ale z myślenia wyrwały mnie stukanie kopyt.Mały pobliski kamyczek zaczął skakać.Zorientowałam się...TO BYŁY SARNY!Ostatnia wrzasnęła do mnie:
-Uciekaj póki możesz!!!
-Ha!Nie ufam mojemu jedzeniu!-odpowiedziałam błyskawicznie
Ale chyba sarna tego nie słyszała bo była już daleko.Daleko.Przestraszyłam się trochę.Sarna nie żartowała(jak to zwykle mają w zwyczaju)i też była przerażona.Ale jestem dzielna więc powinnam tam pójść za tym odgłosem.Nie bałam się...Bardziej mnie ciekawiło.Szłam przez 2 godziny dotarłam do miasta..Usłyszałam ten dźwięk.Poszłam w boczną uliczkę...Z tąd do chodził ten dziwny odgłos.Gdy doszłam zauważyłam...Małą chicichua!Tak!A zgadnijcie co robiła?Grała na gitarze..Ale co sekundę rwała struny.Padłam ze śmiechu a ta odpowiedziała ze francuskim akcentem:
-Masz coś do mnie?
Po czym walnęła mnie gitarą w łeb i odeszła.A ja pomasowałam bolący łeb..
-Ta pora roku jest piękna..
Postanowiłam cieszyć się tą porą roku w lesie.Pobiegłam tam czułam się wolna w biegu.Gdy zobaczyłam lasu usiadłam na trawie a obok mnie przeleciał motylek cytrynek.Westchnęłam...Nagle usłyszałam dziwny dźwięk.Nie słyszałam go nigdy w lesie.Po chwili ziemia się zatrzęsła.Szepnęłam:
-Nigdy nie ma w Polsce trzęsienia ziemi..
Zamyśliłam się na chwilę..Ale z myślenia wyrwały mnie stukanie kopyt.Mały pobliski kamyczek zaczął skakać.Zorientowałam się...TO BYŁY SARNY!Ostatnia wrzasnęła do mnie:
-Uciekaj póki możesz!!!
-Ha!Nie ufam mojemu jedzeniu!-odpowiedziałam błyskawicznie
Ale chyba sarna tego nie słyszała bo była już daleko.Daleko.Przestraszyłam się trochę.Sarna nie żartowała(jak to zwykle mają w zwyczaju)i też była przerażona.Ale jestem dzielna więc powinnam tam pójść za tym odgłosem.Nie bałam się...Bardziej mnie ciekawiło.Szłam przez 2 godziny dotarłam do miasta..Usłyszałam ten dźwięk.Poszłam w boczną uliczkę...Z tąd do chodził ten dziwny odgłos.Gdy doszłam zauważyłam...Małą chicichua!Tak!A zgadnijcie co robiła?Grała na gitarze..Ale co sekundę rwała struny.Padłam ze śmiechu a ta odpowiedziała ze francuskim akcentem:
-Masz coś do mnie?
Po czym walnęła mnie gitarą w łeb i odeszła.A ja pomasowałam bolący łeb..
<<Quest nie ma 20 linijek,na konto Fanty wpływa 25 $PD.>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz