Zaśmiałem się cicho.
-Wiesz, naprawdę dużo gadasz.-Powiedziałem ze śmiechem.
Suczka na chwilę spoważniała, a później też się śmiała.
Po krótkiej wędrówce zwróciłem się do Iris:
-Jesteśmy.
Było widać że jej się podobało w tym miejscu.
Później zwiedzaliśmy też inne miejsca.
-I jak, podobało się?-Zapytałem.
<Iris?>
Leżałam w swojej jaskini nie wiedząc czego się czepić. Nagle wpadłam na
genialny pomysł by pójść nad jezioro. Chciałam zobaczyć czy już zamarzło
od tego zimna co jest na dworze. Wyszłam powoli z jaskini i już na
pierwszym kroku się pośliznęłam. Zobaczyłam ,że kiedy ja leżałam w okół
mnie zebrały się szczenięta. Wstałam otrzepałam się i powiedziałam.
-Nie.Nic mi nie jest.-powiedziałam a szczeniaki już sobie pobiegły. Gdy
doszłam nad jezioro moje spostrzeżenia się sprawdziły. Zamarzło.
Rzuciłam na sam środek kamień by sprawdzić czy nie jest cienki. Weszłam
ostrożnie na lód. Jednak mnie utrzymał. Ślizgałam się przez chwilę zanim
upadłam a lód pękł. Czułam ,że to koniec. Dałam się ponieść wodzie lecz
po chwili poczułam świeże powietrze. Po długiej chwili otworzyłam oczy.
Zobaczyłam białego doga niemieckiego który jeszcze przez chwilę mi się
przyglądał. Po chwili rzekł.
-Nic ci nie jest? Wyłowiłem cię spod lodu.-powiedział pies.
-Nie. Nie pamiętam co się stało.-powiedziałam. Pies na chwilę znikł a po chwili przybiegł z kocykiem.
-Kim jesteś?-zapytałam po chwili
-Leo. A ty?-odpowiedział. Patrzyłam na chwilę psa i odparłam.
-Jannet.-odpowiedziałam i owinęłam się kocykiem ,który przyniósł pies.
-Ja..ja ciebie pamiętam! Mieszkaliśmy razem na śmietniku. Pamiętasz mnie?-pytał z nadzieją pies.
-Leo?
-Tak!-przytulił mnie.
-Jak tu się znalazłeś?-zapytałam psa z uciechą.
-No mam teraz dom! Przechadzałem się i wtedy znalazłem ciebie!-krzyknął pies.
-Jak tobie się żyje?-wypytywałam
-Dobrze. A ty skąd się tu znalazłaś?-zapytał po chwili
-Tu jest sfora do której należę.-odparłam i spojrzałam błagalnie na psa.
-No nie wiem. Może i bym chciał..-myślał pies. Zaprowadziłam go do mojej
jaskini gdzie jeszcze długo rozmawialiśmy. Może i dołączy?
Zanim zdążyłem uciec Fanta z śniegiem wpadła mi na grzbiet.
-Auć.-Powiedziałem z lekkim śmiechem a jednocześnie bólem.
-Nic Ci nie jest?-Zapytała Fanta.
-Nie, nic.-Odpowiedziałem z śmiechem.
Później razem śmialiśmy się.
-Może idziemy teraz w inne miejsce?-Zaproponowałem.
-No, dobrze.-Odpowiedziałam Fanta.
Po krótkiej wędrówce byliśmy w innym miejscu.
-Gdzie jesteśmy?-Zapytałem.
-Miło poznać.-Powiedziałam.
Lekko uśmiechnęłam się do psa.
-Nie jesteś tu czasem nowy?-Zapytałam.
-Em, no jestem.-Odpowiedział pies.
Uśmiechnął się.
W tym czasie chwilę pomyślałam.
-Może oprowadzić Cię po terenach naszej sfory?-Zapytałam.
<Avatar?>