Usiedliśmy i zacząłem:
- Jedyny pojętny? O co chodzi?
Sai westchnął.
- No... wszystkie psy starają się o jak najwyższą pozycje, a ty... Jak nigdy nic bierzesz Omegę.
- To ja... po śmierci Ai...znaczy...takiej tam suczki...jestem inny...
- Ai?
- Aischy...mojej...parterki...mieliśmy szczeniaki...
Saimon popatrzył na mnie ze współczuciem.
- Muszę iść... - westchnąłem po czym zacząłem się oddalać w stronę lasu.
Dlaczego mu to powiedziałem? Dlaczego?!
Zacząłem wyć. Zamknąłem oczy a po moich policzkach ciekły łzy. Nagle...oślepiające światło i... duch Aischy!
- A...Ai...Aischa? - wydusiłem.
Duch (a raczej Aischa) zaczęła mnie przytulać. Też płakała.
- Tęsknie... - powiedziała po czym zniknęła.
- Ja też... - wyszeptałem.
Nagle usłyszałem kroki Saimona.
- Co się stało? - Wydusił. - widziałem światło.
Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Zdawało ci się... - szepnąłem...
- Jedyny pojętny? O co chodzi?
Sai westchnął.
- No... wszystkie psy starają się o jak najwyższą pozycje, a ty... Jak nigdy nic bierzesz Omegę.
- To ja... po śmierci Ai...znaczy...takiej tam suczki...jestem inny...
- Ai?
- Aischy...mojej...parterki...mieliśmy szczeniaki...
Saimon popatrzył na mnie ze współczuciem.
- Muszę iść... - westchnąłem po czym zacząłem się oddalać w stronę lasu.
Dlaczego mu to powiedziałem? Dlaczego?!
Zacząłem wyć. Zamknąłem oczy a po moich policzkach ciekły łzy. Nagle...oślepiające światło i... duch Aischy!
- A...Ai...Aischa? - wydusiłem.
Duch (a raczej Aischa) zaczęła mnie przytulać. Też płakała.
- Tęsknie... - powiedziała po czym zniknęła.
- Ja też... - wyszeptałem.
Nagle usłyszałem kroki Saimona.
- Co się stało? - Wydusił. - widziałem światło.
Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Zdawało ci się... - szepnąłem...
<Sai? I co? Pisze długie!!!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz