Po chwili Saimon zasnął. Spojrzałem na niego, po czym bezszelestnie
wspiąłem się wyżej. Chwyciłem psa lekko za kark i wciągnąłem go dwie
gałęzie wyżej ( nie obudził się ) a sam wlazłem na sam czubek drzewa.
Czekałem aż się obudzi. Sam mało nie zasnąłem, kiedy katem oka
zobaczyłem jakiś ruch na dole. Saimon się przeciągał, a ponieważ był na
gałęzi, zachwiał się lekko. Przestraszony objął z całej siły łapami
gałąź. Zacząłem się śmiać. pies podniósł głowę do góry i szczęka mu
opadła
-jak ty tam wlazłeś?!- spytał
-Normalnie - uśmiechnąłem się szyderczo
Sai myślał, co ma odpowiedzieć... długo mu to zajęło, ale w końcu uśmiechnął się i pewny siebie spytał :
-A jak teraz zejdziesz?
-też normalnie - odparłem
Zeskoczyłem lekko po kolejnych gałęziach po czym z gracją zsunąłem sie po pniu
-cholercia...- mruknął Saimon
-No, to czekam aż zejdziesz - powiedziałem i usiadłem
Saimon??
-jak ty tam wlazłeś?!- spytał
-Normalnie - uśmiechnąłem się szyderczo
Sai myślał, co ma odpowiedzieć... długo mu to zajęło, ale w końcu uśmiechnął się i pewny siebie spytał :
-A jak teraz zejdziesz?
-też normalnie - odparłem
Zeskoczyłem lekko po kolejnych gałęziach po czym z gracją zsunąłem sie po pniu
-cholercia...- mruknął Saimon
-No, to czekam aż zejdziesz - powiedziałem i usiadłem
Saimon??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz