sobota, 15 listopada 2014

Od Iris

Przechadzałam się w spokoju po terenach sfory. Już mnie przyjęli. To było wspaniałe uczucie! Nagle w oddali dostrzegłam kontury psa. Szybkim, zdecydowanym krokiem (ale nieco zniekształconym, przez zaspy śniegu) do niego podbiegłam i zagadałam:
- Cześć, jestem nowa, Iris, a Ty?
Pies widocznie zdziwiony moim pytaniem i śmiałością, odparł tylko:
- Huell.
- Ach, ciekawie. Czy możesz mnie oprowadzić po terenach? Wszystko wydaje mi się tu takie żywe, takie cudne! Śnieg, co prawda, stanowi małą przeszkodzę, ale co...
- Ej! Wolniej, spokojniej, ciszej - uciszył mnie pies.
- To jak? Zgadzasz się? - uśmiechnęłam się.
- No, dobra ale...
- Super! Gdzie najpierw? Co? Jakie ale? Coś się stało?
- Przestań tyle gadać - westchnął pies i przewrócił oczami.
- Och, triste - odparłam cicho.
- Triste? - zdziwił się Huell.
- To po hiszpańsku przepraszam. To gdzie idziemy?
- Może chodźmy nad Skalną Rzekę, a potem się zobaczy...
Ruszyłam w ciszy za psem. Ze zwieszoną głową. Wiedziałam, że moje gadulstwo wkurza. Ale przecież nie robię tego celowo!

<Huell?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz