środa, 12 listopada 2014

Od Cassie C.D. Saimon'a

Sai mruczy pod nosem coś o porywaczach, którzy nie pozwalają innym żyć w spokoju. Jestem zdenerwowana, mam dosyć tego wszystkiego.
Rozglądam się dookoła. Widzę bardzo dużo psów i suczek rasy border collie. Za dużo.
- Zobacz, jakie śliczne. - słyszę głos. Odwracam się, a tu jakiś facet gapi się na nas z zadowoleniem.
- To dzikusy. - stwierdza dziewczyna, która stoi obok. Na oko kilkunastoletnia.
- No i co? - dziwi się.
Ta nie odpowiada. Przygląda nam się uważnie, mam ochotę walnąć ją w twarz. Nie wiem, czemu, bo przecież nic nam nie zrobiła. Na razie nic...
Odsłaniam kły i warczę na nich.
- Ona ma wściekliznę! - Jej mina wyraźnie świadczy o przerażeniu. Mam ochotę się śmiać, lecz to chyba nie na miejscu.
Sai przygląda mi się znudzonym wzrokiem. Od naszej rozmowy w ciężarówce nie zamieniliśmy ani słowa.
- Weź ją na spacer, Rose. - rozkazuje ktoś.
- No dobraaa... - jęczy Rose.
Zapina mi smycz, co jest nie lada wyzwaniem. Wyrywam się, a ona dalej próbuje. W końcu pozwalam sobie na założenie obroży i wyjście na spacer.
- Będziesz miała na imię... - zastanawia się. - Luna. Albo nie... Sophie! Nie, to też źle.
Wzdycham z poirytowaniem. Inteligentna to ona nie jest.
- Wiem! Claire [czyt. Kler]. - cieszy się.
W tej chwili ruszam do przodu.
- Poczekaj! Nie! - krzyczy.
Nie zatrzymuję się, dalej biegnę przed siebie. Nie pozwalam, aby mnie złapała.
- Claire! CLAIRE! - wydziera się.
Zatrzymuję się i odwracam. Skaczę prosto na nią i zaciskam kły na jej ręce.
- Ała! - wrzeszczy. - Ten pies naprawdę ma wściekliznę! Claire, jesteś okropna!
No wiem.
Uspokajam się po paru minutach. Na języku wciąż mam smak krwi. Dziewczyna ciągnie mnie za sobą. Na jej twarzy maluje się zarówno niepokój, jak i złość. Prawie wrzuca mnie do mieszkania.
- Koniec z nią! Próbowała mnie zabić! - skarży się.
No zabić to chyba raczej nie. Jak już to UWOLNIĆ SIĘ.
- Wiesz, co robić. - zwraca się do gościa ubranego na granatowo.
- Tak od razu? - martwi się.
- Rób, co mówię. - cedzi.
- No dobra. - wzdycha.
Wyciąga dziwną strzykawkę. Sai podnosi głowę i patrzy na mnie z przerażeniem. Nie wiem, o co mu chodzi. To tylko strzykawka... Kilka innych borderów cofa się lub chowa w kątach. Oni rozumieją, o co chodzi. Ja nie.
Zaraz... Teraz sobie uświadamiam. Usiłuję się wyrwać, lecz na próżno.

Sai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz