Uciekłem. Jestem wolny. Od razu zacząłem biegać. Nagle ledwo uciekłem
przed wojskowym autem. Zatrzymało się. Wyszedł z niego żołnierz.
- Witaj mały... - powiedział do mnie i zabrał mnie do auta.
Potem jechaliśmy z innymi żołnierzami gdzieś z pół godziny. Dotarliśmy.
Zobaczyłem igłe z tuszem w środku. Nagle poczułem ból. Piszczałem. Po wszystkim żołnierze uspokajali mnie i dawali smakołyki. Zobaczyłem na to. Był tam numer "129".
...
3 lata potem. Byłem mistrzem. Wszystkie suczki z wojska na mnie leciały. Jednak zdołałem pokochać tylko Aische. Miesiąc potem zaszła w ciąże a 6 miesięcy potem urodziła 3 szczeniaki. Po 4 miesiącach oddzielono je od Aischy i mnie. 1 miesiąc potem Aischa poszła do weterynarza. Usłyszałem rozmowę weterynarza z żołnierzem.
- Musimy uśpić. Jest nieuleczalnie chora...
Od razu uciekłem.
...
Aischa zmarła... nie mam po co żyć... Moje szczeniaki oddzielono..zostałem sam...
Zacząłem rozmyślać, czy w ogóle mam żyć... Nagle coś dostrzegłem. To jeleń. Od razu zdziczałem i jak prawdziwy łowca, zabiłem jelenia. Zjadłem go w ciszy dalej rozmyślając.
Potem zobaczyłem skalny klif. Na dole morze. Postanowiłem skoczyć. No i skoczyłem. Potem zobaczyłem ciemność. Gdy otworzyłem oczy, siedziałem w jaskini, na skórze. Obok ognisko,a moja głowa była obandarzowana.
- Witaj... - usłyszałem głos.
- Kim jesteś? - warknąłem
- Witaj mały... - powiedział do mnie i zabrał mnie do auta.
Potem jechaliśmy z innymi żołnierzami gdzieś z pół godziny. Dotarliśmy.
Zobaczyłem igłe z tuszem w środku. Nagle poczułem ból. Piszczałem. Po wszystkim żołnierze uspokajali mnie i dawali smakołyki. Zobaczyłem na to. Był tam numer "129".
...
3 lata potem. Byłem mistrzem. Wszystkie suczki z wojska na mnie leciały. Jednak zdołałem pokochać tylko Aische. Miesiąc potem zaszła w ciąże a 6 miesięcy potem urodziła 3 szczeniaki. Po 4 miesiącach oddzielono je od Aischy i mnie. 1 miesiąc potem Aischa poszła do weterynarza. Usłyszałem rozmowę weterynarza z żołnierzem.
- Musimy uśpić. Jest nieuleczalnie chora...
Od razu uciekłem.
...
Aischa zmarła... nie mam po co żyć... Moje szczeniaki oddzielono..zostałem sam...
Zacząłem rozmyślać, czy w ogóle mam żyć... Nagle coś dostrzegłem. To jeleń. Od razu zdziczałem i jak prawdziwy łowca, zabiłem jelenia. Zjadłem go w ciszy dalej rozmyślając.
Potem zobaczyłem skalny klif. Na dole morze. Postanowiłem skoczyć. No i skoczyłem. Potem zobaczyłem ciemność. Gdy otworzyłem oczy, siedziałem w jaskini, na skórze. Obok ognisko,a moja głowa była obandarzowana.
- Witaj... - usłyszałem głos.
- Kim jesteś? - warknąłem
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz